Słowo „foch” już na dobre weszło w nomenklaturę dotyczącą związków. Czy zasłużenie?  

NIE!

…ale o tym w dalszej części wpisu.
Najpierw powiedzmy, czym foch w istocie jest: jest to forma karania drugiej osoby bez używania konfrontacji, czyli otwartej komunikacji.
Mogłoby się wydawać, że skoro nie ma tu otwartej przemocy, to chyba wszystko jest w porządku. Nie do końca…

 

Fochów używamy, bo działają.  

Tak, to prawda, działają. Ale jakim kosztem? Ogromnym. Zabieranie kontaktu drugiej osobie, która na ten kontakt bardzo liczy, jest okrutne. Jest okrutne do tego stopnia, że ból psychiczny nie udziela się tylko osobie karanej, ale również osobie, która fochem karze – mamy bowiem do czynienia z dwoma elementami:

  1. Osoba karząca UDAJE OBOJĘTNOŚĆ co do drugiej osoby.
  2. Osoba karana UDAJE NIEWZRUSZENIE, bo nie chce pokazywać słabości.

Te dwa elementy powodują, że foch się przedłuża i kiedy już ludzie chcą ze sobą rozmawiać, bo emocje opadły, nawiązanie na nowo kontaktu jest trudne i dziwne.

 

Ciche dni w relacji, a karanie. 

Każdy foch, to forma cichych dni, ale nie każde ciche dni, to foch.
W fochu chodzi o to, by użyć kary w celu wychowania partnera lub partnerki. Przy cichych dniach tej intencji nie ma. W cichych dniach zostaliśmy po prostu zranieni i nasz ból z tego wynikający buduje mur dla jego sprawcy. Nie chcemy się mścić jak w przypadku focha, a chcemy zregenerować swoją zranioną psychikę.
A jeśli chcesz pracować nad dojrzałym komunikowaniem się w relacji lub ratowaniem się przed tak niebezpiecznymi technikami jak karanie psychiczne to zapraszam Cię na sesje oraz szkolenia! (KLIK).

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.