„To już nie jest zazdrość, to osaczenie!”

Zazdrość partnera, kiedy jest w odpowiedniej dawce może być pozytywna. Pokazuje, że partnerowi zależy oraz daje nam poczucie bycia kimś wyjątkowym. Niestety, nikt nie dysponuje zdrowymi – wzorcowymi proporcjami zazdrości i zaufania. Każda osoba musi te proporcje odnaleźć w sobie i wiedzieć na ile jest w stanie pozwolić drugiemu człowiekowi.

Bardzo często zdarza się, że gdy partner jest o nas zbyt zazdrosny, my skupiamy się na obiekcie jego zazdrości. Tym obiektem jesteśmy oczywiście my. Tłumaczymy wtedy, że osoba ta nie musi być tak przewrażliwiona, bo „obiekt” nie jest zainteresowany innymi ludźmi. Prosimy o więcej zaufania, ale niestety w odpowiedzi słyszymy: „Tobie ufam, ale nie ufam innym.” Można wtedy dojść do wniosku, że dyskusja nie ma sensu albo…

Jest drugie rozwiązanie. Zazdrość ma obiekt – Ciebie, ale zazdrość ma również PRZYCZYNY! Ty tą przyczyną nie jesteś! Często to mylimy. Przyczyną jest jakieś zdarzenie, bądź ciąg zdarzeń, które spowodowały, że świadomie lub podświadomie osoba zazdrosna doszła do wniosku, że zazdrość ma sens i stanowi rozwiązanie problemu. O jakie zdarzenia mi chodzi?

  • Bycie zdradzonym.
  • Bycie w związku w którym dawało się dużo wolności, a partner wykorzystywał to i często nie był fair.
  • Wychowywanie się w domu, gdzie zazdrość była na porządku dziennym.
  • Utożsamianie miłości z zazdrością: „Jak się kocha, to trzeba być zazdrosnym”.

Te wszystkie przyczyny są psychologiczne, w przeciwieństwie do biologicznych. Musimy je poznać, by zrozumieć naszego partnera i jego zachowanie. Bez poznania punktów zapalnych nie ugasimy pożaru. 

Teraz możemy zacząć dyskusję, która jest w stanie coś zmienić. Partner oczywiście też musi wnieść swoją część pracy. Cóż z tego, że dokopiemy się do przyczyn zazdrosnego zachowania, jeśli partner nie będzie chciał zrozumieć, że nie może przenosić zachowań z poprzednich związków do nowej relacji; że nie jesteśmy tamtą kobietą – jesteśmy kimś zupełnie innym; że jego sposób wychowania szanujemy, ale on również musi wykazać się dojrzałym podejściem i być uważnym w związku, a nie żyć w nim z automatu, bo mama albo tata tak się zachowywali; że miłość to nie własność, a chęć by druga osoba była szczęśliwa, a zaborczość i strach przed partnerem to bardzo utrudnia.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.